poniedziałek, 4 sierpnia 2014

# 9. Skoro życie jest takie krótkie to sprawmy, aby każda chwila była wyjątkowa.

Obudziłam się wtulona w ramionach siatkarza, który kciukiem gładził mój policzek, całował mnie po ramionach, i szyi. Otworzyłam oczy, spoglądając na uśmiechniętego siatkarza. 
- Dzień dobry śpiochu. - musnął kącik moich ust. 
- Śpiochu? Która godzina? - sięgnęłam ręką po telefon, spojrzałam na wyświetlacz telefonu, była godzina dziesiąta. - Już dziesiąta. 
- Cholera! Za godzinę mam trening. 
Wyparował z łóżka niczym Bolt, szybko wbił się w jeansy, i koszulkę. 
- Chciałabyś pójść ze mną?  
- W zasadzie... I tak bym się nudziła w domu, więc pójdę z tobą, ale musimy jeszcze jechać do mnie, muszę się przebrać. 
Wyszłam z łóżka, które równo pościeliłam. Przyjmujący spakował strój do torby treningowej. Wyszliśmy z domu, po czym weszliśmy do jego czarnego samochodu. W mgnieniu oka znaleźliśmy się pod moim domem. Przeszukałam torebkę, i wyciągnęłam klucze. Poszłam od razu do łazienki. Obowiązkowo krótki prysznic. W między czasie kiedy się ubierałam usłyszałam dzwonek do drzwi. 
- Możesz otworzyć?! - krzyknęłam.
Szybko się ubrałam, delikatnie się umalowałam, i rozczesałam włosy, które zaraz spięłam w wysoką kitkę. Zbiegłam na dół, gdzie ujrzałam Daniela, Julkę, i Paula. 
- Cześć. - przywitałam się z nimi całując ich w policzek. - Nie znacie się. To jest Daniel, mój brat, a to Paul, mój... Mój przyjaciel? A Julkę to już znasz. 
- Mogę zostawić Julkę u ciebie? - zapytał. 
- Tak, pewnie. 
- To około dwudziestej przyjadę po małą. 
- Może na noc zostać. - uśmiechnęłam się. - Chcesz? - kucnęłam przed Julką. 
- Taaaak! - krzyknęła, po czym dała tacie buziaka w usta.
- Ooo no okej. Dzięki, cześć. - ucałował mnie w policzek, i Julkę, a Lotmanowi podał rękę, i wyszedł.
- Jedziemy? Spóźnię się zaraz. - pogonił nas Paul.
Chwyciłam dziewczynkę za rączkę, wyszliśmy z domu, które zaraz zamknęłam, wsiedliśmy do samochodu. Po niespełna pięciu minutach byliśmy na miejscu. Przyjmujący ucałował mój policzek, po czym wbiegł do hali. Julka chwyciła mnie za rękę. Weszliśmy do hali, gdzie spotkałyśmy Piotrka. 
- Aleeee duuuuuży. - powiedziała Julka patrząc do góry, na co siatkarz odwrócił się w naszą stronę, i się zaśmiał. 
- Cześć Piotrek. - ucałowałam jego policzek. 
- Cześć, cześć. Przepraszam, ale jestem już spóźniony, muszę się przebrać, a i tak mam już z trenerem pod górkę, za te wszystkie spóźnienia. - zaśmiał się. - Cześć. 
Odprowadziłam środkowego wzrokiem, weszłyśmy na salę, zajmując miejsce. Kowal dał dziś niezły wycisk chłopakom, najpierw dziesięć okrążeń dookoła sali, i dwie godziny grania. Powiedział im tylko o jutrzejszym meczu, który będą grać z ZAKSĄ. Wyszłam z Julką zaraz za siatkarzami. Usiadłyśmy na ławce, czekając na Paul'a. Zaraz obok nas zjawił się Nowakowski. Usiadł obok mnie. 
- Słyszałem od Paula, że byłaś w szpitalu, wszystko jest w porządku z tobą, i z dzieckiem? - zapytał. 
- Tak, na szczęście wszystko okej. Zemdlałam.
- Ahh... No to ja uciekam, Ola, moja dziewczyna, przyjechała właśnie z Warszawy, umówiliśmy się, cześć. - uśmiechnął się.
Ucałował mój policzek, po czym wybiegł z hali. Paul pojawił się obok nas. Chwycił mnie za rękę, po czym spojrzał na Julkę. 
- No chodź. - zaśmiał się wyciągając również rękę do dziewczynki.
Julia spojrzała do góry, i się uśmiechnęła, ścisnęła go bardzo mocno za rękę. Wyszliśmy z hali, po czym wsiedliśmy do samochodu. 
- Chciałabyś gdzieś jechać, co? - Lotman odwrócił się do tyłu. 
- Ja? - zapytała pokazując paluszkiem na siebie. 
- No tak, tak. Ty. - puścił jej oczko, i się uśmiechnął. 
Zerknęłam do tyłu na Julkę, po czym się uśmiechnęłam patrząc na nią.
- Tak! Do zoo bardzo bym chciała pojechać. - uśmiechnęła się szeroko. 
- Zoo? - zapytał uśmiechając się do niej. - Dobrze. 
[...] Droga do zoo zajęła nam około dwadzieścia minut, całą drogę słuchaliśmy tego co mówi Julka, na temat tych wszystkich zwierząt, które tak bardzo by chciała zobaczyć. Wyszliśmy z samochodu, kupiliśmy bilety. Przechodząc między klatkami, Julka, jak zawsze musiała z ciekawości podejść bliżej. 
- Julka. Nie wolno, chodź tu. - powiedziałam patrząc na nią. 
- Ale popatrz, jaki duży kotek. - uśmiechnęła się.
- No właśnie, jest duży. Nie wolno tam podchodzić. - oznajmiłam. 
Dziewczynka podeszła do mnie spuszczając główkę na dół, milczała cały czas. Zerknęłam na nią, po czym się zatrzymałam i kucnęłam przed nią. 
- Nie smuć się, proszę. 
- Ja chciałam podejść tylko bliżej do tego dużego kotka. - powiedziała cicho. 
- Nie można podchodzić tak blisko, a tym bardziej do takiego dużego kotka. 
Julka spojrzała na mnie, po czym podeszła do Paul'a, i wyciągnęła do niego ręce. Wstałam, spojrzałam na siatkarza i dziewczynkę. 
- Na ręce chcesz, tak? No to chodź. - powiedział, biorąc ją na ręce.
Julia mocno objęła siatkarza, rozglądając się dookoła, z uśmiechem spoglądała na wszystkie zwierzęta. 
[...] Około godziny szesnastej wróciliśmy do domu. Wyszłam z samochodu, zerknęłam na Julkę, która już spała. Chciałam wziąć ją na ręce.
- Nie, ja ją wezmę. 
Odparł siatkarz, biorąc dziewczynkę na ręce. Kierowaliśmy się ku drzwiom, gdzie pod drzwiami siedział Łukasz, a obok niego leżały róże. Spojrzałam na niego. 
- Nie... Czego on jeszcze chce... ? - powiedziałam cicho. 
Łukasz widząc nas wstał, biorąc róże do ręki. Otworzyłam drzwi. Paul wszedł do środka, położył Julkę na kanapie, po czym przykrył ją kocem, i wyszedł z domu. Podszedł do mnie. Spojrzałam na Jankowskiego. 
- Milena. Ja... Ja chciałem przeprosić cię za to, że cię uderzyłem. Zachowałem się jak totalny debil, przepraszam cię bardzo. - wyciągnął rękę z różami w moją stronę. 
- W końcu w czymś się zgadzamy. - odparłam krótko. - A teraz idź już. 
- Chciałem porozmawiać. 
- Prosić cię abyś poszedł, tak? No to odwróć się, i odejdź. - odparł Paul. 
- Ale ja z tobą nie rozmawiam. - odparł. 
Paul podszedł do niego bliżej, spojrzał mu w oczy, po czym mocno go odepchnął, a ten upadł na ziemię. 
- Paul chodź, przestań. - powiedziałam patrząc na nich. 
Łukasz wstał, i z pięści uderzył Lotmana w twarz. 
- Przestańcie! Do jasnej cholery! Łukasz! - krzyczałam patrząc na nich.
Nie próbowałam nawet ich rozdzielać, i tak bym nic nie zdziałała, a mogłabym oberwać od któregoś z nich. 
- Proszę Paul, nie. Przestań już. Chodź. - chwyciłam go za rękę, po czym pociągnęłam za sobą. 
Łukasz kciukiem przetarł krew z wargi, odwrócił się i odszedł chwiejnym krokiem. Spojrzałam na Lotmana, kręcąc przecząco głową. 
- Dlaczego? - zapytałam cicho. 
Odwróciłam się, i weszłam do domu, a siatkarz zaraz za mną. Chwycił mnie za rękę, przyciągnął do siebie, i bardzo mocno przytulił.
- Przepraszam. Wiesz, że martwię się o ciebie, a on już cię uderzył. Zależy mi na tobie. - musnął delikatnie mój policzek. 
Posłałam mu delikatny uśmiech, oddaliłam się do niego, wbiegłam na górę po schodach, i weszłam do łazienki, wróciłam po chwili z apteczką w ręce.
- Chodź tu. 
Weszliśmy do kuchni, siatkarz usiadł na krześle, wodą utlenioną przemyłam dwie rany z twarzy, na które przykleiłam plaster.
- Jak dziecko. - zaśmiałam się cicho. 
- Nie jesteś zła? - zapytał, po czym położył ręce na moich biodrach, i pociągnął do siebie, tak abym usiadła na jego kolanach. 
- Jeśli będziesz miał jakieś problemy z nim... - powiedziałam cicho. - Wiesz... On jest bogaty, ma znajomości. To samo mówiłam już Danielowi... - dodałam.
- Nie martw się. - uspokoił mnie, po czym delikatnie mnie pocałował. 
[...] Widząc, że Julka śpi, poszliśmy z Paul'em na górę, usiedliśmy na łóżku. Włączyłam jakiś film na DVD. Położyłam się kładąc głowę na jego kolanach. Oglądaliśmy filmy gdzieś do godziny dwudziestej pierwszej. Każdy z nas wziął krótki prysznic, i położył się. Jeszcze przez godzinę rozmawialiśmy. Około dwudziestej drugiej zasnęłam wtulona w ramionach siatkarza.

─────♦─────

Cud! Ludzie cud! Paulina skończyła rozdział. Tak zabierałam się długo, bardzo długo. Ale nie było takiego czegoś, jakim jest WENA -.- zaczynałam, usuwałam, i tak kilkanaście razy. PRZE-PRA-SZAM za opóźnienia. Czytasz = Komentujesz = Motywujesz :) pozdrawiam, i zapraszam jeszcze na dwa blogi ;d 
1. http://wakacje-z-siatkowka.blogspot.com/
2. http://siatkowka-w-szpilkach.blogspot.com/