niedziela, 22 czerwca 2014

# 6. Jest różnica pomiędzy byciem szczęśliwym, a wyglądaniem na takiego.

DRR! Podniosłam się z łóżka. Spojrzałam na wyświetlacz telefonu. Siódma. Postanowiłam iść już dziś do pracy. Nie mogłam tak bezczynnie siedzieć w domu, nic nie robić. Zwariowałabym. Skierowałam się od razu do łazienki. Zrobiłam poranne czynności, i ubrałam się. Zrobiłam delikatny makijaż, i delikatnie podkręciłam włosy. Zbiegłam po schodach do kuchni. Zjadłam lekkie śniadanie, które składało się z kanapki i soku pomarańczowego. Chciałam już wyjść z domu, ale na stoliku zauważyłam telefon Lotmana. Sięgnęłam po niego. Nieodebrane połączenie od Piotrek. Postanowiłam zadzwonić do niego, zapytać czy mają dziś trening. Musiałam przecież oddać mu ten telefon. Nacisnęłam na zieloną słuchawkę, czekając aż odbierze. 
- Halo? 
- Cześć Piotrek, tu Milena. Paul zostawił wczoraj u mnie telefon. Macie dziś trening? - odparłam jednym tchem.
- Aaa cześć. Nie, dziś nie. Jutro jest. 
- Aaa podasz mi jego adres? Oddałabym mu ten telefon po pracy... Proszę.
Spisałam na karteczce jego adres. Podziękowałam siatkarzowi, i rozłączyłam się. Karteczkę, oraz telefon wrzuciłam do torebki, i wyszłam z domu zamykając go na klucz. Na miejscu byłam po piętnastu minutach. Chciałam właśnie wejść do siebie, ale usłyszałam już pretensje z ust Łukasza. Będzie ciekawie. 
- Czemu wczoraj cię nie było? Było dużo pracy.
- Ale ja nie muszę ci się wcale spowiadać. 
Weszłam do swojego niewielkiego biura, gdzie jak każdego innego dnia zastałam stos papierków, teczek, i innych. 
- A jeśli chcesz już tak naprawdę wiedzieć... Pisałam wczoraj do twojego ojca, że źle się czuję, i zostaję w domu. 
Łukasz jak zwykle próbował poruszyć temat dziecka, że chce mi pomóc w jego wychowaniu. Przepraszał. 
- Ale Łukasz... - powiedziałam cicho. - Ja nie będę z tobą. 
- Daj mi jeszcze jedną szansę. 
- Nie. Dałam ci po tym jak mi powiedziałeś, że nie jesteś gotowy na dziecko. A potem całowałeś się z inną. Jak ci mam wybaczyć? - zapytałam cicho. 
- Ostatnia szansa... Proszę. 
- Nie Łukasz. O dziecko się nie martw, już ci mówiłam. Nie masz czego. 
- Milena... - powiedział cicho. 
- N-i-e. Nie będę już z tobą. Rozumiesz? 
Jankowski spojrzał na mnie, i wyszedł zostawiając mnie z górą papierków. Sprawdzanie ich, i wszystko inne minęło mi w mgnieniu oka, co skutkowało tym, ze mogłam iść szybciej do domu. Sprzątnęłam z wierzchu biurko, i wyszłam biorąc torebkę. Zbiegłam na dół po schodkach, po czym wyszłam na zewnątrz, zaciągając się świeżym powietrzem. Wyciągnęłam karteczkę z adresem Lotmana, kilka razy zilustrowałam literki na niej. Wolnym krokiem szłam przed siebie, szukając jego mieszkania. Cel osiągnięty. Jestem na miejscu. Stanęłam prze drzwiami, po czym zapukałam i czekałam aż otworzy. Wyciągnęłam jeszcze telefon, a karteczkę wrzuciłam z powrotem do torebki. Moim oczom po chwili ukazał się Lotman. 
- Co tu robisz? 
Wysunęłam rękę z telefonem do przodu w jego stronę. 
- Zapomniałeś wczoraj, ii... I chciałam cię przeprosić, że tak to wszystko wyszło. Przepraszam. - powiedziałam cicho.
Nie wiedziałam czy go przytulić. Może wcale tego nie chciał.
- Wejdź. - uśmiechnął się delikatnie.
Zrobił mi miejsce w drzwiach, czekając aż wejdę do środka, zamknął je. Spojrzałam na niego. Milczeliśmy przez chwilę patrząc się na siebie. Zrobiłam mały krok do przodu, i go przytuliłam, bardzo mocno. Siatkarz przesunął ręką po moich włosach, przytulając mnie do siebie. Odsunął głowę trochę w tył, i spojrzał mi w oczy. 
- Powiesz mi tak dokładnie, co jest z ojcem twojego dziecka?
Chwycił mnie za rękę. Usiedliśmy na wygodnej kanapie dalej trzymając się za ręce.
- No więc... Powiedziałam mu, że jestem w ciąży, a on... Że nie jest gotowy na to aby zostać ojcem...
- To o to poszło? 
- Nie. To nie wszystko. Pogodziliśmy się zaraz na drugi dzień, ale po dwóch? Godzinach, widziałam go jak całował się z jakąś blondynką.
Paul już nic nie powiedział, tylko przytulił mnie do siebie. 
- A jak będzie z opieką nad dzieckiem? 
- Powiedziałam mu, że nie ma się czego obawiać, będzie widywał dziecko często. Kiedy będzie chciał, ale wiesz... Jest bogaty, ma znajomości. Trochę się boję. - powiedziałam cicho.
- Pomogę ci, jeśli tylko będziesz tego potrzebowała... Zgoda?
Uśmiechnął się patrząc mi w oczy. Milczeliśmy krótką chwilę.Zbliżyłam się do niego. Delikatnie ucałowałam kącik jego ust.
- Dziękuję. - wyszeptałam. 
Nasze twarze dzieliło zaledwie kilka centymetrów. Kilka milimetrów. Spotkały się. Powoli położyłam się na plecach. Kiedy poczułam jego dłoń na swoim brzuchu, przeszły mnie ciarki. Owinęłam swoje nogi wokół jego pasa, i przyciągnęłam go jeszcze bliżej siebie, po czym zdjęłam jego koszulkę. Opuszkami palców gładziłam jego klatkę piersiową, powoli, tak jakbym chciała zapoznać się z każdym mięśniem. Wplotłam swoją dłoń w jego włosy. Kiedy poczułam jak płynnym ruchem pozbywa się mojej sukienki, z moich ust wymknęło się ciche mruknięcie. Przejechałam paznokciami po jego plecach. 
- Kocham cię... - powiedziałam, przymykając przy tym oczy. 
O mój Boże... Czy ja to naprawdę powiedziałam? Podniosłam się trochę by móc pocałować go w usta, byle je po prostu zatkać. 
- Ja ciebie też. - szepnął, po czym odgarnął kosmyk włosów z czoła.
Oblałam się rumieńcem. A jednak usłyszał, i nie dał się omamić zwykłym pocałunkiem. Zagryzłam wargę, a włosy, które przed chwilą odgarnął znów powróciły na swoje miejsce. Podniosłam się na łokciach, patrząc w jego oczy. Uśmiechnęłam się delikatnie. 
- Zostaniesz? - uśmiechnął się unosząc jedną brew ku górze.
Chwycił mnie za rękę, po czym lekko mnie za nią pociągnął, tak abym usiadła na jego kolanach. 
- A mam zostać? - zaśmiałam się. 
Sięgnęłam ręką po sukienkę, która leżała zaraz obok Lotmana. Ubrałam ją.
- No tak, tak. 
- W takim razie zostanę.
[...] Ten dzień spędziliśmy na oglądaniu jakiś filmów, rozmowie. Paul zaprowadził mnie do łazienki. Weszłam do środka. 
- Zaraz przyniosę ci jakąś koszulkę. 
Skinęłam tylko głową. Zsunęłam na ziemię sukienkę. Miałam już pozbyć się stanika, ale w tym momencie do łazienki zapukał Lotman.Lekko otworzyłam drzwi, wyciągając rękę po koszulkę. Kiedy zamknęłam drzwi, zdjęłam bieliznę. Weszłam pod prysznic odpuszczając wodę. Gorące strumyki spływały po moim ciele. Wyszłam po niespełna pięciu minutach spod prysznica. Dokładnie wytarłam swoje ciało miękkim ręcznikiem. Wytarłam jeszcze włosy dokładnie. Ubrałam koszulkę, którą dał mi Lotman, i wyszłam z łazienki. Rozejrzałam się tylko, w jednym z pokoi siedział Paul, bez koszulki, w samych spodniach. Z uwagą zilustrowałam jego dobrze zbudowane ciało. 
- Teraz twoja kolej. 
Usiadłam na jego łóżku, ręką przeczesując jeszcze mokre włosy. Paul wyszedł po kilku minutach. Usiadł obok mnie. 
- To co? Będziesz tutaj spać? Ze mną? - uśmiechnął się szeroko. 
- No a co ty myślałeś? - zaśmiałam się cicho. 
Usiadłam z jednej strony łóżka, po czym spojrzałam na siatkarza, z uśmiechem. Położyłam się patrząc na Lotmana. Podłożyłam rękę pod głowę. Siatkarz chwycił moją dłoń, gładząc ją delikatnie. 
- Dobranoc. - szepnęłam. 
Delikatnie musnęłam jego usta. Nie mogłam tak na niego patrzeć, byłam pewna, że szybko nie zasnę. Odwróciłam się tyłem do niego. Czułam tylko jak się przybliżał. Powoli wodził ręką po moim udzie. Uśmiechnęłam się delikatnie. Zasnęłam po niespełna dwudziestu minutach. 

─────♦─────

 Błagam trochę weny! Troooochę... Naskrobałam coś, ale jest. Czekam na jakieś komentarze. Duuużo komentarzy! ;3 pozdrawiam ;* aa dziś przed telewizory i kibicujemy. Po 3 pkt Panowie <3 !

4 komentarze:

  1. Dziewcyno :D Jeżeli Ty tak piszesz nie mając weny to szacun :D

    OdpowiedzUsuń
  2. No właśnie to co będzie jak Ty dostaniesz tą wenę ? :D Ten rozdział jest świetny !

    OdpowiedzUsuń
  3. Znejdłach <3 ;d Świetny jak zawsze ;3
    zapraszam tuuu ---> http://mygamesandmyrules.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  4. Super zresztą jak każdy :) Zaaaaapraszam http://wakacje-z-siatkowka.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń