- Ale Łukasz. Ty masz dwadzieścia osiem lat. Jak nie jesteś gotowy na to aby zostać ojcem?
Czułam jak po moich policzkach spływały łzy, zostawiając na nich czarne ślady po tuszu. Spojrzał mi głęboko w oczy. Milczałam przez chwilę.
- I co teraz? - zapytałam cicho. - Ty w ogóle nie chcesz mieć dzieci?
- Nie... Nie chodzi mi o to, że nie chcę. Ale dziecko to obowiązek. Ty pracujesz, ja też. Jak chcesz to wszystko pogodzić?
- Łukasz... Ja myślałam, ze jesteś bardziej odpowiedzialny. Mogłeś się tego spodziewać, że kiedyś to się stanie. Sypiamy ze sobą. Ale wiesz... Nie jesteś gotowy... Ja nie mam w ogóle o czym z tobą rozmawiać. Cześć.
Wzięłam torebkę, po czym wybiegłam z jego domu.
- Milena! Zaczekaj!
Łukasz wybiegł. Próbowałam mu jakoś uciec, ale moje starania poszły na marne. Po chwili mnie dogonił. Chwycił mnie za rękę, i przyciągnął do siebie.
- Puszczaj, bo zacznę krzyczeć.
- Chcę tylko pogadać.
- Ale nie mamy o czym. Nie jesteś na to gotowy, więc ja cię zmuszać nie będę abyś udawał dobrego ojca. Dam sobie radę sama.
Wyrwałam mu się. Szybkim krokiem oddalałam się od chłopaka. Nie sądziłam, że tak zareaguje. Już trzy razy został wujkiem, kocha te dzieci. A swoich nie chce mieć? " Nie jestem jeszcze gotowy... Nie jestem jeszcze gotowy... Nie jestem jeszcze gotowy... " Jego słowa cały czas chodziły mi po głowie. Usłyszałam pisk opon. Oddech miałam nierówny.
- Jak to chodzisz?! Ślepa jesteś?! - krzyknął jakiś facet.
- Przepraszam. - powiedziałam cicho.
Przeszłam na drugą stronę. Oddychałam szybko.
- Wszystko wporządku? - zapytał jakiś nieznajomy facet.
Spojrzałam na niego. Skinęłam tylko głową.
- Tak... Znaczy... Nie. Tak. Wszystko okej. - powiedziałam cicho.
- Źle pani wygląda... - odparł szczerze. - Piotrek jestem.
- Milena.
Chłopak milczał przez chwilę patrząc na mnie.
- Odprowadzę cię do domu.
- Yyy... Dobrze.
Szliśmy wolnym krokiem w stronę mojego domu. Drogą wymieniliśmy się kilkoma zdaniami. Na miejscu byliśmy po kilku minutach.
- Wejdziesz na chwilę?
- Nie. Śpieszę się. Za godzinę mam trening.
- Trening? Jaki? - delikatnie się uśmiechnęłam.
- Gram w siatkówkę. W Asseco. Mam nadzieje, że kiedyś przyjdziesz na mecz.
- Wiesz...? Przejdę się.
- To będę czekał. - zaśmiał się. - Uciekam. Cześć. - dodał.
Odprowadziłam chłopaka wzrokiem, a kiedy straciłam go z pola widzenia, weszłam do domu. Wbiegłam po schodach na górę, skierowałam się do sypialni. Przebrałam się szybko. Zbiegłam po schodach na dół. Zrobiłam sobie coś do jedzenia. Usiadłam na kanapie, biorąc na kolana laptop. Z ciekawości weszłam na stronkę klubu z Rzeszowa. Sprawdziłam kiedy jest następny mecz.
- Jutro? - pomyślałam.
Uśmiechnęłam się przeglądając jeszcze kilka innych stronek. Była już godzina dwudziesta. Weszłam na górę,do sypialni. Przebrałam się. Do godziny dwudziestej drugiej siedziałam oglądając już po raz któryś " Titanica ". Wyłączyłam TV. Skierowałam się do pokoju. Położyłam się na łóżku, powtarzając sobie słowa Łukasza " Nie jestem jeszcze gotowy na to aby zostać ojcem... Nie jestem jeszcze gotowy na to aby zostać ojcem... Nie jestem jeszcze gotowy na to aby zostać ojcem... " Zasnęłam.
─────♦─────
Pierwszy skończony. Liczę na jakieś komentarze. Więc na początek trzy komentarze, i lecimy z następnym rozdziałem.
Jak na początek :D świetne ;)
OdpowiedzUsuńJest ok ;)
OdpowiedzUsuńZapowiada się fajnie. Będę wpadać. Pozdrawiam Nika :)
OdpowiedzUsuńPisze się "Titanic".
OdpowiedzUsuńI zmienione ;)
UsuńJest mega ok! (: Jedyne, czego mogę się doczepic to to, że wszystko się szybko dzieje. Tu Łukasz nie chce mieć dziecka, tu poznaje kogoś nowego, tu chce iść na mecz i to wszystko w jednym rozdziale. :) Ale to twoje wizja, pozdrawiam. J.
OdpowiedzUsuń