- Dzień dobry.
- Dzień dobry, dzień dobry.
Otworzył drzwi, czekając aż wejdę. Od razu skierowałam się do swojego niewielkiego, ale przytulnego biura. Otworzyłam drzwi, gdzie zastałam siedzącego na fotelu Łukasza. Powiesiłam kurtkę, na swoim fotelu, po czym spojrzałam na Łukasza.
- Możemy porozmawiać?
- Nie mamy o czym...
- Mamy. Jesteś w ciąży, a to przecież moje dziecko.
- Nie jesteś gotowy przecież na to aby zostać ojcem, to czego ty jeszcze chcesz?
- Chcę wychowywać to dziecko. To takie trudne?
- Mówiłam ci wczoraj, że nie masz się czego obawiać. Będziesz widywał to dziecko.
- Nie rozumiesz... Chcę je wychowywać z tobą. Razem. - wyjaśnił.
Zaśmiałam się patrząc na niego. Przecząco pokręciłam głową.
- Żartujesz sobie? Zabawne... - odparłam. - Po tym co widziałam w... Sobotę. Na pewno już z tobą nie będę. A teraz wyjdź!
- Kurde! Milena! Ja cię kocham...
Podszedł do mnie. Spojrzałam na niego. Chwycił mnie za ręce.
- Kocham cię. - powiedział jeszcze raz, patrząc na mnie.
- Łukasz, o tym miałeś myśleć jak się z nią całowałeś. Koniec! Wyjdź.
Oderwałam się od niego. Wstałam, podeszłam do drzwi, które otworzyłam. Czekałam aż wyjdzie.
- Nie wyjdę. Bo chcę pogadać.
- Ale ja nie mam na to ochoty. Nie denerwuj mnie już, i wyjdź. Proszę cię.
Kilka innych osób przyglądało nam się, również ojciec Łukasza. Podszedł do mnie, po czym zamknął drzwi. Spojrzał na Łukasza, a potem na mnie.
- Co się dzieje znowu? Mówiłaś mi, że jest wszystko w porządku...
- Ale już nie jest... Możecie wyjść? - zapytałam cicho.
- Jeśli mi to wszystko wyjaśnicie... - oznajmił.
- Łukasz panu powie. - powiedziałam.
- Jeszcze pogadamy... - oznajmił Łukasz, i wyszedł, trzaskając drzwiami.
- Powiesz mi...?
- Widziałam jak... Jak się całował z inną. - powiedziałam cicho.
Po moich policzkach spływały łzy, zostawiając na policzkach czarne ślady po tuszu. Pan Tomek spojrzał na mnie, po czym mnie przytulił.
- Ale nie płacz. Wszystko będzie okej.
- Nie, nic nie będzie okej. - odsunęłam się od niego. - Nie jest gotowy na dziecko, całował się z inną... Nie będę z nim, on tego nie może zrozumieć.
- Nie... Nie wybaczysz mu? Pocałowali się tylko...No racja, nie powinien bo ma ciebie, ale to tylko pocałunek. Przynajmniej dla dziecka się pogódźcie.
- Tylko pocałunek? Widziałam tylko jak się całowali, mogło być coś więcej. Nie. Łukasz będzie się spotykał z dzieckiem... O ile tylko będzie chciał, ale ja z nim już nie będę.
Przetarłam mokre policzki od łez, po czym spojrzałam na Jankowskiego.
- Nie płacz już... Zrobisz jak zechcesz. Łukasz będzie ci pomagał w opiece, finansowo... Też ci pomogę. Spokojnie. Wiesz...? Idź do domu, odpocznij. - uśmiechnął się.
- Yyy... Dobrze. - powiedziałam cicho.
Wstałam, po czym podeszłam do fotela, biorąc kurtkę, którą ubrałam. Wzięłam jeszcze torebkę.
- Dziękuję. Do widzenia. - powiedziałam.
Wyszłam rozglądając się czy nie ma tutaj gdzieś Łukasza. Wyszłam szybko z budynku. Sięgnęłam tylko ręką do torebki, szukając komórki. Kontakty. Mama. Nacisnęłam zieloną słuchawkę.
- Milenka. Córeczko, jak dobrze, że dzwonisz.
- Cześć mamo. jesteście w domu?
- Tak, tak.
- To jadę do was. Cześć. - rozłączyłam się.
Od razu skierowałam się na przystanek. Sprawdziłam autobusy. Za dziesięć minut. Super. Czekając na autobus, podjechał jakiś samochód. Czarny, z przyciemnianymi szybami. Paul. Uśmiechnęłam się do niego.
- Cześć. Podwieźć cię gdzieś? - uśmiechnął się.
- Paul... O cześć. Nie, nie trzeba. Mam za kilka minut autobus, ale dziękuję.
- No nie daj się prosić. - posłał mi przyjazny uśmiech. - To jak?
- Widzę, ze tobie się nudzi, bardzo...
Rozejrzałam się tylko. Nie musiałam się długo zastanawiać. Weszłam do samochodu. Rodzice mieszkali kilka minut drogi stąd. Paul tylko spojrzał na mnie, jadąc tak jak mu mówiłam.
- Prawo... Cały czas prosto... I teraz znowu w prawo. Oo jesteśmy na miejscu... - mówiłam.
Siatkarz spojrzał tylko na mnie, po czym się uśmiechnął. Nad chylił się nade mną, całując czule mój policzek.
- Dziękuję. Cześć.
Wyszłam z samochodu, oddalając się od niego. Stanęłam przed drzwiami. Nacisnęłam na dzwonek. Drzwi otworzył mi ojciec.
- Cześć córeczko.
Weszłam do środka, zdejmując kurtkę, którą odwiesiłam.
- Zjesz coś? Napijesz się czegoś? - zapytała mama.
- To... Herbata może.
- Stało się coś, ze przyjechałaś?
- Nie... To znaczy... Musze wam coś powiedzieć. - upiłam trochę gorącej herbaty.
- No to słuchamy...
- Jestem w... - milczałam przez chwilę, patrząc na nich. - Ciąży. - powiedziałam.
- W ciąży? Nareszcie...
- Ale pokłóciłam się z Łukaszem... Już z nim nie jestem.
- Będziecie mieli dziecko. Milena... Czemu właściwie już nie jesteście razem?
- Powiedział mi, że nie jest gotowy na to aby zostać ojcem. Jak się pogodziliśmy, widziałam go jak całował się z inną.
[...] Postanowiłam dziś przenocować u rodziców. Było już późno. Wzięłam tylko spodenki, które tutaj zostawiłam, i koszulkę. Wzięłam krótki prysznic, przebrałam się. Od razu położyłam się na kanapie. Sięgnęłam tylko po telefon, wybrałam numer do ojca Łukasza.
" Źle się czuję. Nie będzie mnie jutro w pracy. Przepraszam. "
Wysłałam wiadomość. Odłożyłam telefon na stolik. Przez godzinę nie mogłam zasnąć. Była już godzina dwudziesta druga. Zasnęłam...
─────♦─────
No i czwarty napisany. Podoba się? Chociaż w jakimś stopniu... Nie podoba się. To czekam na komentarze, co się nie podoba, i co zmienić... Jeśli chcesz abym cię powiadomiła o nowym rozdziale, pisać w komentarzu, albo numer gg, albo ask. Na pewno napiszę :)
świetny blog ;) miło i przyjemnie się go czyta :)
OdpowiedzUsuńwspaniały! :D czekam już na kolejny z niecierpliwością, hyhy! :3
OdpowiedzUsuńŚwietny rozdział!
OdpowiedzUsuńBardzo fajny rozdział. Ciekawe czy Łukasz zaangażuje się w wychowanie dziecka? Czekam na następny pozdrawiam Nika :)
OdpowiedzUsuńNic nie zmieniaj ;3 :p ej, jesteśmy świetnymi pisarkami <3 :D
OdpowiedzUsuńNajlepszy z najlepszych :D
OdpowiedzUsuńCos wspanialego!swietny blog. Zapraszam do siebie mocjednegospojrzenia.blogspot.com
OdpowiedzUsuń