niedziela, 11 maja 2014

# 2. Jeśli szczęście do Ciebie nie przyszło to znaczy, że jest wielkie i idzie małymi kroczkami.

Obudził mnie rano nieprzyjemny dźwięk budzika. Z trudem podniosłam głowę. Zerknęłam na zegarek. Była godzina siódma. Podniosłam się niechętnie z łóżka, które zaraz równo pościeliłam. Praca? Nie miałam dziś ochoty tam iść. Pracowałam w firmie ojca Łukasza, co skutkowało tym, że widywałam go codziennie. Jeszcze wczoraj mi to nie przeszkadzało, dziś jest o wiele gorzej. Weszłam do łazienki,która znajdowała się naprzeciw pokoju. Weszłam do środka. Zsunęłam spodenki na ziemię, po czym zdjęłam koszulkę. Weszłam pod prysznic. Wyszłam po kilku minutach. Owinęłam się miękkim ręcznikiem. Dokładnie wytarłam swoje ciało. Owinęłam się raz jeszcze ręcznikiem. Weszłam do pokoju, wyciągnęłam ubrania, i szybko się przebrałam. Zrobiłam delikatny makijaż, a włosy rozczesałam. Zbiegłam na dół po schodach. Wychodząc z domu, wzięłam jeszcze telefon z szafki, i klucze. Wyszłam, zamykając drzwi. Klucze znalazły się w mojej torebce. Droga zajęła mi niespełna dwadzieścia minut. Weszłam do budynku. Od razu skierowałam się do swojego niewielkiego biura. Odetchnęłam ciężko patrząc na stertę papierków. Usiadłam na krześle, zabierając się za sprawdzanie wszystkiego. Usłyszałam pukanie do drzwi. Moim oczom ukazał się Łukasz. 
- Cześć kochanie. - zaczął. 
- Jakie " kochanie " . Łukasz wyjdź stąd. - oznajmiłam. 
- Daj mi chwilę, chcę porozmawiać.
- Ale nie mamy o czym. Wczoraj dowiedziałam się wystarczająco dużo, na temat tego, że nie chcesz zostać ojcem. Zrozumiałam. A teraz wyjdź, bo mam dużo pracy! 
- Fakt... Nie spodziewałem się tego, ale chcę ci pomóc, chcę wychowywać to dziecko. Rozumiesz? 
Spojrzał mi w oczy, delikatnie się uśmiechając. Spojrzałam mu w oczy. Byłam na niego wściekła, ale z drugiej strony chciałam go pocałować, przytulić. Kochałam go. Kocham. W końcu jest ojcem mojego dziecka.
- Możesz już iść? Mam dużo pracy. 
- Ale powiedz, czy jesteś jeszcze zła... 
- Jak mam nie być zła, po tym co się dowiedziałam. Daj mi trochę czasu. - powiedziałam cicho.- Wyjdź już. - dodałam. 
- Dobrze... - odparł.
Podszedł do mnie, po czym się nad chylił nade mną i delikatnie mnie pocałował. Spojrzałam na niego uśmiechając się delikatnie. Kiedy wyszedł wróciłam do swoich zajęć. Nie zrobiłam jednak dużo, ponieważ tym razem wszedł ojciec Łukasza.
- Dzień dobry. - uśmiechnęłam się. 
- Dzień dobry. Powiedz mi, co się dzieję, między tobą a Łukaszem... 
- Yyy... Nic. Wszystko jest okej.
- Milena. Powiedz o co chodzi.
- Nic. Naprawdę. Już jest wszystko okej. Posprzeczaliśmy się tylko. 
- Ale o co? - nie dawał za wygraną. 
- Może pan z Łukaszem porozmawia? - podsunęłam szybko.
- On i tak nic nie powie.
- Dowiedziałam się wczoraj, że... - zaczęłam. - Że jestem w ciąży.
- W ciąży? - zapytał uśmiechając się. - No nareszcie. - dodał z rozbawieniem.
- Tak, ale Łukasz mi wczoraj powiedział, że nie jest gotowy na to aby zostać ojcem. I od tego się zaczęło. 
- Nie jest gotowy. Ma dwadzieścia osiem lat. 
- Mówiłam mu. Ale już nieważne wszystko jest okej. 
- Mam nadzieję. To ja ci już nie przeszkadzam. - uśmiechnął się.
Odprowadziłam mężczyznę wzrokiem. [...] Pracę kończyłam dziś o piętnastej. Miałam dwie godziny,aby zdążyć na mecz. Wyszłam z budynku, kierując się do domu. Na miejscu byłam po dwudziestu minutach. Szybko coś zjadłam. Przebrałam się. Wyszłam z domu, zamykając go na klucz. Szłam w kierunku hali. Dokładnie wiedziałam gdzie ona jest. Rozejrzałam się tylko dookoła, moim oczom ukazał się Łukasz, z jakąś dziewczyną.
- Tego jest za dużo... - powiedziałam do siebie. 
Zaczęli się całować. Wybaczyłam mu, a on mi zrobił coś takiego? Po moich policzkach spływały łzy. Zacisnęłam tylko pięści patrząc na nich. Nie miałam już siły aby z nim się kłócić. Nie dziś. Szłam w kierunku hali, przecierając mokre policzki od łez. Kupiłam bilet, po czym weszłam na salę, gdzie rozgrzewali się już siatkarze. Zajęłam miejsce. Przed oczami cały czas miałam Łukasza jak całuje się z tamtą dziewczyną. Mecz w końcu się zaczął. Może choć na chwilę nie będę myśleć o Łukaszu, o tych wszystkich problemach. Mecz robił się bardzo nerwowy, wyrównany. Ostatecznie zakończył się wygraną Rzeszowa 3:1. Zbiegłam po schodkach na dół, kierowałam się już do wyjścia, ale ktoś złapał mnie za rękę. 
- Cześć. Wiesz co? Nie spodziewałem się, że przyjdziesz. 
- Hej. Mówiłam, że będę. I nie żałuję. Bardzo ciekawy mecz. Gratuluję. - odparłam z delikatnym uśmiechem.
Siatkarz uśmiechnął się patrząc na mnie. 
- Masz czas? - zagadnął z uśmiechem. 
- Yy... Trochę się znajdzie.
- Idziemy z chłopakami wiesz... 
- Opić wygraną? - zaśmiałam się. 
- Można tak powiedzieć, to jak? Dasz się namówić? - zagadnął. 
- Na chwilę. 
Czekałam kilka minut przed halą na Nowakowskiego. Spojrzałam na wyświetlacz telefonu, była godzina dziewiętnasta trzydzieści. Piotrek podbiegł do mnie. 
- Możemy iść. 
Szliśmy wolnym krokiem rozmawiając. Piotrek przyjrzał mi się. Spuściłam tylko wzrok. 
- Hej. Stało się coś? - zagadnął. 
- Nic. Wszystko jest okej. 
- Widzę, że coś jest nie tak. I makijaż ci się trochę rozmazał więc... Zresztą wczoraj też niewiele brakowało abyś się w szpitalu znalazła. 
- Piotrek... Nie znam cię na tyle, aby ci mówić, o co chodzi... - milczałam przez chwilę wpatrując się w środkowego. - Dowiedziałam się wczoraj, że jestem w ciąży, ale mój chłopak nie jest gotowy na dziecko. Fakt... Pogodziliśmy się dziś, ale idąc na ten mecz... - przez chwilę nic nie powiedziałam, czułam jak po moich policzkach spływały pojedyncze łzy. - Widziałam jak całował się z jakąś blondynką. - odparłam cicho. 
- Wszystko się ułoży zobaczysz. Ale z nami na pewno się nudzić nie będziesz. Zobaczysz. A teraz się uśmiechnij, bo jesteśmy na miejscu. - ucałował mnie w policzek. 
Przetarłam policzki. Znałam go zaledwie dwa dni,a powiedziałam mu więcej niż wiedzą moi rodzice. Oni nie wiedzą jeszcze nico tym, że jestem w ciąży, o tej sprawie z Łukaszem. Nic. Weszliśmy do baru. Ja od razu skierowałam się do łazienki, poprawiłam trochę makijaż, i wróciłam do Piotrka, który już siedział z kilkoma chłopakami. 
- Cześć. - odparłam niepewnie ilustrując każdego z siatkarzy.
Zajęłam miejsce obok Piotrka. 
- Milena. - odparł Piotrek. - Olieg, Krzysiu, Dawid, Niko. - powiedział po kolei. 
- Miło poznać. - uśmiechnął się Ignaczak. 
- Również.
Spędziłam tutaj tylko z trzydzieści minut. 
- Piotrek ja uciekam. Fajnie było. Cześć. - ucałowałam jego policzek.
- Odprowadzę cię. Zaczekaj. 
- Nie. Nie trzeba. Mieszkam niedaleko. - wyjaśniłam. 
- Nie, nie, nie. Przyszłaś ze mną, to i wyjdziesz ze mną. - uśmiechnął się. 
- Błagam. Chcę być sama. To tylko kilka minut drogi, nic się nie stanie. Cześć. -powiedziałam. 
Ominęłam kilku grających chłopaków w bilarda, aż doszłam do wyjścia, gdzie wpadłam na jakiegoś chłopaka. 
- Przepraszam. 
- I'm sorry, all right? - zapytał. 
- Yes, yes. And you? 
- Yes. - puścił mi oczko, i się uśmiechnął - Again sorry. - dodał. 
Uśmiechnęłam się delikatnie, po czym wyszłam. Szłam w kierunku domu. Przed oczami cały czas pokazywał mi się uśmiech staranowanego w barze mężczyzny. Weszłam do domu. Wzięłam szybki prysznic. Położyłam się, zasnęłam zmęczona po niespełna piętnastu minutach.

─────♦─────

Drugi rozdział skończony. Podnosimy stawkę, i cztery komentarze. I następny.  PS. To po angielsku z tłumacza (wiecie jak tłumacz super tłumaczy, a dobra to nie jestem z angielskiego ) więc jak jakiś błąd to przepraszam. Pozdrawiam ;*.

5 komentarzy:

  1. Aaaa długii i świetny :D

    OdpowiedzUsuń
  2. długi *.* ! fajny *.* a ten tłumacz to wiesz... do Olka idź ;d

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. jutro na angielskim ;d ahahha :D " panie mam bloga przetłumaczy mi pan coś ? " hahaha ;d już widza, ta jego mina :d

      Usuń
  3. Rozdział bardzo fajny. Szkoda tylko że nie za bardzo układa się Milenie. Piotrek bardzo fajnie się wobec niej zachowuje. Czekam na następny pozdrawiam Nika :)

    OdpowiedzUsuń